sobota, 29 listopada 2014

Rozdział 1

Przez ulice Wioski Liścia przechadzał się Czwarty Hokage. Namikaze Minato. Za nim biegł jego syn, Naruto.
-A po co tak chodzisz dookoła, tato!? - krzyknął mały blondyn.
-Muszę skontrolować czy w wiosce jest spokojnie.
-A po co?
-Naruto, pytasz chyba już ósmy raz...
-No wiem, ale wciąż nie rozumiem dlaczego tak ci zależy na bezpieczeństwie tych ludzi!
-Są dla mnie jak rodzina i czuję się za wszystkich odpowiedzialny. W końcu tak jest!
-To nie ma sensu.
-Hej! Minato-san! - rozległ się damski głos. Hokage odwrócił się.
-Hę? Coś się stało, Fumi?
-Właśnie się dowiedziałam, że Menma ma być w mojej drużynie. Nie wiem czy to dobry pomysł...W końcu nie jest łatwo u mnie zdać...Jak na razie oblała każda drużyna.
-Nie przejmuj się. A wiesz kto będzie w drużynie z Menmą?
-N-nie za bardzo. - wyjąkała.
-Będzie to Takara Mirai i Ichigo Yoshi.
-Ichigo Yoshi....Czy to nie on ciągle rywalizuje z Menmą?
-Tak. Właśnie on. Będą na siebie oddziaływać. Staną się naprawdę wspaniałą drużyną.
-Mam nadzieję, że dobrze pan mówi.
-Będzie mi pani mówić jakie wtopy będzie miał Menma!? - spytał Naruto.
-Wtopy?
-Na przykład jak nie uda mu się wykonać prostego zadania...
-Jeżeli Menma się zgodzi... - Fumi zaśmiała się wiedząc, że to niemożliwe.
-Wie pani co!?
-Hm?
-Kiedy dorosnę będę znacznie silniejszy niż Menma!
-Najpierw dostań się do Akademii młody. Potem pogadamy.
-Robisz coś teraz? - spytał Minato.
-Tak. Będę szła z Obito i Kakashim na misję. Tą odprowadzenia przybysza do jego wioski.
-Rozumiem.
-A stało się coś?
-Nie, nie...Po prostu...
-Zabierz mnie na tą misję! - krzyknął Naruto.
-Masz 5 lat...Chłopie....
-Ale wam pomogę.
-To nie ma sensu.
-Ale ja chcę wam pomóc, dattebayo!
-Może lepiej wytłumaczy ci to tata. Ja spadam. Do widzenia, Minato-san.
Odeszła szybkim krokiem w stronę bramy wyjściowej. Tam już czekali Obito z Kakashim.
-Nie wyszykowałaś się za bardzo? To tylko misja. - powitał ją Kakashi.
-Oj weź! Przecież wygląda jak zawsze! - zaprotestował Obito.
-Jesteś tylko jej bratem. Nie widzisz tego co ja. - powiedział siwowłosy i przytulił dziewczynę. Wyciągnął książkę, zasłonił twarz i zdjął maskę, po czym pocałował Fumi.
-Nie na moich oczach! Wciąż nie mogę do tego przywyknąć! - oburzył się Obito.
- Jesteśmy już ze sobą 2 miesiące. Kiedy się przyzwyczaisz? - spytała brata, podczas gdy Kakashi naciągnął na twarz maskę.
-Nawet nie wiem jak mogliście się w sobie zakochać! To okropne. Siostra z najlepszym przyjacielem!
-Powinieneś się cieszyć, a nie tylko marudzisz. - rzekł Kakashi.
-Tego gościa jeszcze nie ma?
Kakashi westchnął.
-Stwierdził, że przed odejściem musi zjeść ten słynny ramen.
-Heh. Widzieliście go, co nie? Kim on jest?
-Mały, gburowaty staruszek. - wyjaśnił Obito.
-To on? - spytała Fumi widząc jak zbliża się do nich jakiś dziadek.
Kakashi przytaknął.
-Mamy wziąć pana bagaże? - spytał jak zawsze pomocny Uchiha.
-Oh, jaki miły z ciebie chłopiec. - powiedział ochrypniętym głosem i rzucił plecak prosto w ręce Obito.
-W...w sumie jestem już mężczyzną. - wyjaśnił.
-Ta...Ciekawe, w którym miejscu... - skwitował Kakashi.
-Nie wtrącaj się idioto! - krzyknął Uchiha, a Fumi czując, że zaczyna się kolejna kłótnia westchnęła.
-Kojarzycie Menmę Uzumaki, prawda? - zmieniła temat.
-Ta, a co? - spytał Kakashi wyprowadzając drużynę z wioski.
-Mam być jego sensei. - odpowiedziała dziewczyna.
-Menmy? Już się boję co z tego wyniknie. - Obito zaśmiał się.
-Sugerujesz mi coś?
-Nie koniecznie. Chodzi mi o to, że Menma nie jest zbyt potężnym shinobi.
-Serio? - zdziwiła się Fumi.
-W Akademii jest prawie ostatni w klasie. Mówisz, że on zdał? - spytał Kakashi.
-Naruto go wychwalał.
-Dla Naruto on jest mistrzem. Nie zapominaj, że mały nie ma prawie żadnych przyjaciół. - przypomniał Hatake.
-Przestańcie gadać o czymś czego nie rozumiem! To jest strasznie irytujące, wy nicponie! - oburzył się staruszek.
-B-bardzo przepraszamy. - powiedziała Fumi unosząc ręce w geście poddania. Szli powoli w milczeniu w kierunku wioski mgły.
-To jest takie nudne. Nawet nikt go nie chce zaatakować. - marudziła Fumi w połowie drogi.
-Przynajmniej mamy spokój, Fumi.
-Myślałam, że jak mamy kogoś eskortować to będzie to osoba, której chociaż coś grozi.
-Ty myślisz, że mi nic nie grozi? - oburzył się staruszek -A co jeżeli stanie mi serce, albo zemdleję?
-Cóż...Jak panu stanie serce to bez defibrylatora się nie obejdzie. - stwierdził Kakashi.
-No wiem. Dlatego go ze sobą wziąłem!
-To dlatego ten plecak jest taki ciężki! - skwitował Obito.
-Nie do końca chłopcze...Są tam jeszcze przybory do ćwiczeń dla moich wnucząt.
-Przybory do ćwiczeń? - dopytał Uchiha.
-Głównie hantle.
-Rozumiem...Kakashi...Nie chcesz mnie zmienić?
-Nie...Muszę nosić coś innego.
Szybko wziął na plecy dziewczynę.
-Jesteś chamski.
Kakashi zaśmiał się płytko.


-Cześć tato. Cześć mamo. - Menma wrócił do domu - Nie ma Naruto?
-Poszedł się przejść. - odpowiedziała Kushina. Menma wszedł do kuchni, gdzie siedzieli jego rodzice.
-Słyszeliście nowinę? Zostałem geninem! 
Chłopak wskazał na ochraniacz zawiązany na czole.
-Kiedy poznasz swoich współtowarzyszy? 
-Już jutro! Nie mogę się doczekać! Chciałem powiedzieć Naruto, ale że go nie ma...
-Idź pochwal się Itachiemu. - zaproponował Minato.
-Ale on też już jest geninem! Nie zaimponuję mu, a Naruto to co innego. Młodszy braciszek zawsze podziwia tego starszego.
-Po prostu poczekaj na niego. - zaproponowała Kushina.
-Kiedy ja nie mogę usiedzieć na miejscu! Jestem taki podekscytowany...Chciałbym pochwalić się panu Obito, ale też nigdzie nie mogę go znaleźć.
-To dlatego, że aktualnie jest na misji. - wyjaśnił Hokage. 
Nadszedł wieczór, a Naruto wciąż nie było.
-Nie dość, że nie przyszedł na obiad to teraz spóźnia się na kolację! - oburzyła się czerwonowłosa.
-Nie martw się, mamo, pewnie zasiedział się u kolegi. - próbował wytłumaczyć go Menma.
-Nie zapominaj synku, że on nie ma kolegów. I wszystko przez strach... - Kushina zamyśliła się, a Menma ubrał buty.
-Gdzie idziesz? - spytał Minato.
-Poszukać Naruto. Na pewno nie wyszedł poza teren wioski. Niedługo powinienem z nim wrócić.


-Kakashi...Jak daleko jeszcze? - zniecierpliwiła się Fumi.
-Nie martw się. To już tylko kawałek. - uśmiechnął się i pocałował dziewczynę w polik przez maskę.
Po chwili Obito rzucił w stronę krzaków kunai.
-Wyłaź! Wiem, że tam jesteś! Jeżeli chcesz przeżyć, pokaż się! - krzyknął. Po chwili zza drzewa wyszedł mały Naruto z podniesionymi rękami.
-Naruto! Co ty tu robisz? - spanikowała Fumi i podbiegła do chłopca.
-Bo ja naprawdę chciałem wam pomóc...
-A jakby coś ci się stało? Nie wiedzielibyśmy o tym!
-Przepraszam, Fumi-sama. - spuścił głowę. Dziewczyna wzięła go na ręce.
-Mamy szpiega. - skomentowała podchodząc do reszty drużyny i śmiejąc się.
-Naruto? Hokage będzie się o ciebie martwił! - krzyknął Obito.
-Minato sensei? Ty pomyśl o Kushinie! - krzyknął Kakashi.
-Zamkniecie się w końcu? Chciałem w ciszy dojść do domu! - oburzył się staruszek.
-Już się zamykamy. - oznajmił Kakashi. 
-Wiecie co...Ja wezmę Naruto i wrócę do Wioski, a wy odprowadzicie staruszka do wioski, dobra? - zaproponowała Fumi. Mężczyźni skinęli głowami, a dziewczyna wycofała się machając na pożegnanie. 
-Ej! Stój! To nie jest czasem bachor Hokage? Bardzo do niego podobny... - rozległy się szepty zza krzaków. Reszty drużyny już nie było widać.Dwóch potężnych mężczyzn wyskoczyło przed Fumi.
-W końcu będę mógł się wykazać! - uradował się Naruto i zeskoczył z rąk dziewczyny.
-Nie wychylaj się, mały! - ostrzegła. -Czego chcecie? - spytała mężczyzn.
-Co my chcemy? Jeżeli oddasz nam chłopca nie będziemy nic chcieli i puścimy cię wolno.
-A może jeżeli wy zejdziecie mi z drogi ja puszczę wolno was?
Mężczyźni wybuchli śmiechem.
-Tak wiem. Czasami opowiadam bardzo śmieszne dowcipy, ale to było serio. - powiedziała wyciągając z kabury 2 shurikeny i rzuciła im pod nogi. Ci zaatakowali dziewczynę zwykłym taijutsu. Ostatniego ataku uniknęła robiąc salto w tył i rzucając pod nogi Naruto kunai.
-W razie czego, spróbuj się obronić. - uśmiechnęła się przyjaźnie. Potem powaliła jednego z mężczyzn uderzając go z całej siły w twarz. Pozwoliła, aby drugi zbliżył się do Naruto. Kiedy chłopiec z zamkniętymi oczami machał nieokrzesanie kunaiem, Fumi rzuciła shurikeny, które rozcięły kilka miejsc na twarzy przeciwnika.
-Brawo, Naruto! - krzyknęła dziewczyna ukrywając śmiech. Chłopiec otworzył oczy i zaczął radośnie podskakiwać.
-Udało mi się. Widziała to pani!? Teraz na pewno zostanę wielkim shinobi, bo pokonałem porywacza.
-Tak Naruto. Ale na prawdę nie powinieneś wychodzić z wioski.
-Tak...Teraz już wiem, że poza domem jest niebezpiecznie. 
-Jestem ciekawa co powiedzą rodzice.
-Nie będą zadowoleni, a zwłaszcza mama! Już się boję co to będzie jak wrócę. 
-Nie martw się. Załatwimy to. - dobiegli do nich Kakashi i Obito.
-Szybko poszło. - skomentowała.
-Cóż...Bez tego dziadka mogliśmy przyspieszyć. Poza tym...Stęskniłem się trochę. - Kakashi złapał Fumi za biodra.
-No i zaczynają...Nie dosyć, że przy mnie to jeszcze przy dziecku. - Obito złapał się za głowę. 
-A mam pytanie...Co to za ludzie leżeli na drodze? - spytał Hatake.
-Naruto wam wyjaśni. - powiedziała. 
-Tak! - krzyknął chłopiec - Zaatakowali nas i chcieli mnie porwać, bo jestem synem Hokage. Ale pani Fumi pokonała jednego a ja zraniłem drugiego.
-Ty? - zdziwił się Obito. Fumi mrugnęła porozumiewawczo.
Obito wziął Naruto na barana. W biegu w pół godziny doszli do wioski.
-Jak ty mogłeś wyjść poza teren wioski! Wiesz jak się o ciebie martwiłam! - krzyczała Kushina.
-Nie trzeba tak krzyczeć, proszę pani. - wyjaśniła Fumi.
-O czym ty mówisz? - spytał Minato.
-Pomógł mi trochę. - mrugnęła. 
-Menma wciąż biega po wiosce i cię szuka! 
-Ale mamo...
-Eh...Chociaż dobrze, że to właśnie ta drużyna cię znalazła. I jesteś bezpieczny...
-Ja pójdę po Menmę. - oznajmił Minato.
-Nie. Ty sobie zostań w domu sensei. Ja go poszukam, dobrze? - zaproponował Uchiha. Hokage zmieszał się i zgodził. Fumi i Kakashi poszli do mieszkania mężczyzny. 
-To jak, Fumi-chan? Pierw umyj się ty. 
-Skoro tak chcesz...
Dziewczyna weszła do łazienki i wyszła po 15 minutach okryta ręcznikiem. Kakashi podniósł się z łóżka i szybkim krokiem podszedł do Fumi. Zdjął maskę, wciągnął zapach dziewczyny i pocałował ją w polik.
-Dasz dzisiaj radę? - spytał. 
-Nie wiem.
Kakashi uśmiechnął się i ruszył do łazienki. Ledwo wszedł i już wychodził. 
-Szybki jesteś. - skomentowała. Kakashi podniósł ją i położył na łóżku. Mimo, że byli całkiem nadzy udało im się zasnąć.