wtorek, 13 stycznia 2015

Rozdział 6

Kiedy Drużyna Minato wróciła do wioski wszyscy poszli zdać raport. To było jedno z łatwiejszych wyzwań. Trzeba było jeszcze powiedzieć Fumi, że jej jedyny brat nie żyje.
-Kakashi... - zaczęła Rin -Powinniśmy my jej to opowiedzieć. A dokładniej ty. Ty wiesz co się tam dokładnie stało i możesz jej to opowiedzieć.
-Ta... - powiedział z westchnieniem. Ruszył w stronę dzielnicy Uchiha i otworzył drzwi do mieszkania.
-Obito!? I jak było na...! - Fumi wbiegła na korytarz i widząc Kakashiego zamilkła.
-Fumi... - zaczął.
-Gdzie jest Obito? Czemu jesteś tu szybciej niż on? A! Rozumiem...Pewnie znów się spóźnia. Pomaga kotku zejść z drzewa czy coś...
-Fumi. - powtórzył bardziej stanowczo Kakashi. Spojrzała na niego z zaciekawieniem.
-Obito nie żyje. - rzucił wprost. Fumi przeszyły dreszcze. Jej minę wykrzywiła złość.
-Jak...Jak to możliwe!? Ty kłamiesz! Ty zawsze kłamiesz!
-Nie kłamałbym w takiej sprawie.
-Dlaczego go nie uratowałeś!? Wiedziałeś, że to mój jedyny brat! Czemu zginął on, a nie TY! Ty nie masz nikogo! Nikt by za tobą nie tęsknił! - wrzasnęła. Kakashi posmutniał.
-Może i masz rację, ale twój brat czegoś mnie nauczył.
-Obito...
-Powiedział mi, że ten kto nie przestrzega zasad jest śmieciem, ale ten kto nie dba o przyjaciół jest gorszy od śmiecia. On zginął chcąc bronić mnie i Rin. Głównie Rin. Powiedział, że mam wrócić do wioski i się tobą zająć. Że mam ci go zastąpić.
Fumi zacisnęła powieki. Poleciały jej łzy. Otworzyła oczy. Sharingan. Kakashi wzdrygnął się.
-Wiesz co...Obito miał rację. Jesteś śmieciem. Nie chcę, żebyś mi kogoś zastępował! Odwal się! - krzyknęła. Kakashi zdjął opaskę, którą miał na lewym oku.
-To sharingan twojego brata. Przekazał mi go by mógł przeze mnie obejrzeć przyszłość.
-Gdybyś go uratował widziałby przyszłość swoimi oczami, kretynie! - krzyknęła i wybiegła z domu.
Kakashi westchnął i wyszedł z mieszkania.
Fumi pobiegła do parku. Usiadła na huśtawce i zaczęła bezgłośnie płakać.
-Hej...W porządku? - podszedł do niej mistrz Kaito.
-Tak. Wszystko zawsze jest w porządku. Na świecie nie ma żadnych problemów. - powiedziała sarkastycznie.
-Co się stało? - usiadł obok niej.
-Co pana to obchodzi? I tak nic pan nie zmieni.
-Wciąż mi nie ufasz...Fumi jesteśmy drużyną. Znamy się od kilku miesięcy. Kiedy...?
-Jak przywróci pan życie mojemu bratu! - krzyknęła i wybuchnęła płaczem. Cała się trzęsła.
-Kiedy on...?
-A bo ja wiem? Nic nie wiem! Nie chcę wiedzieć! Chcę, żeby Obito wrócił do domu i powiedział, że to wszystko to tylko wygłupy Kakashiego! Ale Kakashi nie ma poczucia humoru! - krzyczała.
-Poradzisz sobie. Obejrzyj się dookoła. Masz przy sobie przyjaciół. Będzie dobrze.
-Nic nie będzie dobrze. Dlaczego wszyscy za mną łażą!? - krzyknęła i zerwała się z huśtawki. Wróciła do domu uznając, że już nigdy nikogo bliskiego tam nie będzie. Będzie tam sama. Już zawsze. Walnęła się na łóżku i przykryła twarz poduszką. Natłok złych myśli nie dawał jej spokoju. Rzuciła poduszkę w kąt i zeskoczyła z łóżka. Krzyknęła na całe gardło, a raczej wydała ryk żalu. Upadła na kolana i zaczęła ponownie płakać. Uderzyła pięścią w podłogę. Potem podbiegła do ściany i z całej siły zaczęła ją bić. Tynk zaczął odpadać ze ściany. Kiedy udało jej się jako tako opanować emocje wyszła się przewietrzyć. Było już ciemno. Po północy. Fumi poszła na górę hokage i dostrzegła tam zamyślonego Kakashiego. Kiedy zorientował się, że ktoś za nim stoi obrócił się lecz po chwili wrócił do pierwszej pozycji. Jego oczy były opuchnięte. Wyglądał na smutnego. Nie odzywał się.
-Tobie...też jest ciężko? Też cię boli śmierć Obito? - spytała podchodząc trochę bliżej.
-To był mój pierwszy przyjaciel. Najlepszy i jedyny. Teraz go straciłem i tak jak to określiłaś nie mam już kompletnie nikogo. - powiedział.
-Przepraszam, że ci to wtedy powiedziałam. Nie myślałam tak.
-Jasne, że myślałaś. Przynajmniej będę mógł widzieć jego siostrę, która będzie mi przypominać o jego śmierci.
-Teraz ty nie jesteś miły! Zaraz ci się odgryzę tylko muszę coś wymyślić!
-Heh. Już to widzę, szczeniaku.
-Czy ty mnie znowu obraziłeś?!
-Może tak...A może po prostu przyrównałem cię do psa.
-To na jedno wychodzi! - krzyknęła i zaczęli się śmiać.
-Em...Dziś wieczorem odprawiamy pogrzeb Obito. - spoważniał Hatake -Nie dali rady uratować jego ciała, więc...
-Nie przygnębiaj mnie już, dobra? - usiadła obok niego.
-Nie ma sprawy. Co ty tu robisz o tej godzinie? Nie powinnaś już spać?
-A co z tobą? Nie mogę zasnąć z takim mętlikiem w głowie.
-Dołączę się do was. - powiedziała smutno Rin za ich plecami. Kakashi skinął głową.
Przez dłuższy czas siedzieli w milczeniu.
-Obito był naprawdę wspaniały. Starał się z całych sił, żeby stać się silnym shinobi. - powiedziała Nohara.
-Wiem o co ci chodzi... - rzekł Kakashi -Nie znałem go dobrze. Nie lubiliśmy się za bardzo. Przynajmniej tak mi się wydawało. Teraz zaczynam to rozumieć. Odkąd się poznaliśmy była między nami ta więź. Przyjaźń. Zauważyłem to dopiero dzisiaj...
-Dla mnie był genialnym bratem, opiekunem. Był najbliższą mi osobą w całej wiosce bez której kompletnie nie dałabym sobie rady w Akademii. Obito zawsze mnie wspierał.
-Jego śmierć nas zmieniła. Nie tylko pod względem psychicznym, ale i fizycznym. - rzekł Hatake.
-Otrzymaliśmy Sharingana. - skwitowała Fumi.
-Jak to otrzymaliśmy? - spytał Nohara.
-Też jestem Uchihą, zapomniałaś?
-A-ale czemu teraz aktywowałaś sharingan.
-Nie wiem. Tak jakoś wyszło. Spójrz.
Czarne dotychczas tęczówki Fumi zaczęły od środka stawać się czerwone. Po chwili pojawiły się dwie czarne kropki.
-Niesamowite. Wygląda jak ten od Obito!
Kakashi skinął głową.
-Jestem już trochę zmęczony. Będę już spadał. - Kakashi podniósł się. Fumi chwyciła go za rękę. Spojrzał zdziwiony.
-Mogę iść z tobą? - spytała.
-Cz-czemu?
-Nie chcę być sama.
-Idź do domu. Zaraz do ciebie dojdę, dobra?
-Mhm.
-Mogę do was dołączyć? - spytała Rin.
-Jasne. Nie ma problemu.
Rin odprowadziła Fumi do jej mieszknia i weszła do pokoju Obito.
-Nie chciałby, żebyś tu wchodziła. Serio.
-Niby dlaczego? - dziewczyna rozejrzała się po pomieszczeniu. Jedna rzecz rzuciła jej się w oczy. Tablica korkowa ze zdjęciami. Nohara podeszła bliżej i podniosła ją. Widniały tam jej zdjęcia obrysowane serduszkami.
-Kakashi miał rację. Obito...Obito mnie kochał, a ja tego nie zauważałam...
-Codziennie o tym mówił. Że już prawie ci wyznał, że cię kocha, ale ty znowu byłaś wpatrzona w Kakashiego. Wiedział, że podziwiasz tylko Kakashiego, więc nic ci nie mówił.
-Jestem okrutna. Myślałam tylko o sobie. Nie myślałam o Obito...
-Myślałaś o nim! Jako o przyjacielu, ale myślałaś! Teraz też o nim myślisz i to się liczy!
-Umiesz mnie pocieszyć, Fumi.
Rozległ się dźwięk rozsuwania drzwi. Wszedł Kakashi i spojrzał na tablicę. Mina mu zrzedła.
-Jaki obciach... - złapał się za głowę. -Przypomniały mi się stare czasy, kiedy przyłapałem go jak całował ciebie na zdjęciu.
-Nie pomagasz, Kakashi. - powiedziała Fumi kiedy Rin zarumieniona zaczęła chichotać.
-Zapewnisz nam jakiś nocleg? - spytał.
-Jasne. Możesz... - zaczęła.
-A kto to jest? - spytała Rin pokazując na jedno ze zdjęć.
-Oh...To...To moi rodzice. Zmarli kilka dni po tym jak się urodziłam. Obito też ich za dobrze nie znał.
-Nocleg! Nocleg! - przypomniał Hatake.
-Wybacz, Kakashi senpai.
-Nie mów do mnie senpai!
-A jak? Senpai tak ładnie brzmi, prawda, Rin?
-Nie jest źle.
-A może mam do ciebie mówić Kakashi niichan?
-Nie przesadzaj już, dobra!
-Dobra, dobra...To jak mam do ciebie mówić. Sam to ustal!
-Cóż...Wystarczy samo Kakashi.
-Dobrze, Kakashi chan. - uśmiechnęła się niczym kot. Odeszła zanim zdążył zaprotestować.
-To gdzie śpimy? - dopytała Rin.
-Wątpię, żeby któreś z was chciało spać w pokoju Obito. Weźmiemy materac z szafy. Dwuosobowy. I jeszcze śpiwory. Rozłoży się to w salonie. Ja wezmę materac ze swojego łóżka i położę go obok. Będziemy spać razem!
Kakashi i Rin zarumienili się.
-N-nie sądzisz, że to trochę...Niestosowne? - spytała Nohara.
-A czy ja mówię, że musicie się do siebie przytulać i w ogóle? To tylko spanie!
-Fumi ma rację. Przygotujmy to i chodźmy spać.
Po wniesieniu dwóch materacy i trzech śpiworów wszyscy szybko zasnęli.
Kakashi obudził wszystkich około siódmej nad ranem. Na śniadanie zjedli ramen w budce, którą niedawno otworzyli.
-To co robimy dalej? - spytała Rin.
-Nie wiem jak wy, ale ja idę do Akademii.
-Po co?
-Chcę porozmawiać z nauczycielami.
-Ja pójdę potrenować. - powiedział Kakashi.
-To ja może wrócę po prostu do domu. Poczytam książkę.
Wszyscy skinęli głowami i poszli do swoich celi.

czwartek, 8 stycznia 2015

Rozdział 5

-Hej, Kakashi! - krzyknął 11-letni Obito. -On już jest chuninem, ale dodatkowo zdaje z nami. To Kakashi Hatake. -powiedział do swojej 8-letniej siostry. Spojrzała na chłopaka.
-Już się z nią widziałem. Wiedziałem, że skądś znam tą idiotyczną twarz. Jesteście jak dwie krople wody. - powiedział lekceważąco. Fumi żyłka zapulsowała na czole.
-Mógłbyś nie oceniać ludzi po wyglądzie?! Poza tym, nie mam idiotycznej twarzy! Jest znacznie normalniejsza niż ta twoja! Bo inaczej po co nosiłbyś maskę!?
Kakashi uderzył ją w głowę.
-Przymknij się, dzieciaku. - powiedział.
-Kakashi, nie powinieneś jej bić. - odezwała się Rin. Odwrócił głowę. Na korytarz pełen geninów wszedł jakiś mężczyzna i do tablicy korkowej przyczepił kartkę. Wszyscy do niej podeszli.
-Wyniki! - krzyknął jakiś chłopak. Tylko Kakashi stał niewzruszony pod oknem.
-A ty nie idziesz sprawdzić czy się zakwalifikowałeś? - spytała go Fumi.
-Teoria była zwykłym marnotrawstwem czasu.
-Czemu? 
Kakashi wskazał palcem kartkę z wynikami. Dziewczynka podeszła tam. Jego nazwisko górowało na pierwszym miejscu. Kiedy się odwróciła, stali tam dodatkowo Obito i Rin. 
-Jesteś beznadziejny. Załapałeś się, bo miałeś szczęście. - mówił Kakashi.
Następnego dnia odbywały się bitwy drużynowe. Wieczorem kiedy Obito wrócił do domu oznajmił, że musi wyjść na spotkanie z drużyną. 
-Jest już późno. Nigdzie nie wychodź, dobra? 
Fumi zgodziła się, ale za plecami skrzyżowała palce. Umówiła się z koleżanką z klasy. Musiała pójść. Kiedy Obito wyszedł Fumi poszła na plac zabaw. 
-Dobra. Mów. Masz go? - spytała Fumi Yuki.
-No jasne! Zabrałam tacie z biurka kiedy zasnął. 
-Dawaj.
Yuki sięgnęła do plecaka i wyciągnęła z niego zwój. 
-Techniki natury... - szepnęła Fumi.
-Pamiętasz co Kuru sensei mówił na lekcji? Najpierw musimy sprawdzić jakie są natury naszych czakr.
-No weź! Jestem Uchiha! Napewno mam żywioł ognia! 
-Nie chcesz się upewnić? 
-Upewnić? Ale jak? 
-Zabrałam tacie coś jeszcze. - Yuki wyciągnęła z plecaka pliczek karteczek.
-Po co to? 
-Przesyłasz do tego chakrę i kartka ci mówi jaki jest twój żywioł. 
Yuki podała jedną z kartek Fumi. Zaczęły przesyłać chakrę. Kartka w reku Fumi spaliła się po czym to samo stało się z kartką Yuki. 
-Klany Sarutobi i Uchiha pozostają wierne ogniu. - powiedziała Yuki. Po chwili ktoś złapał Sarutobi za ramię. Jej starszy brat, Asuma.
-Czas do domu, Yuki. Jest już grubo po północy. 
-Już? - przeraziła się Uchiha. Jak wychodziła z domu było wpółdo.
Biegnąc do domu usłyszała wołanie brata. Zauważyła, że reszta grupy odprowadza go do domu.
-Masz nieusłuchaną siostrę. - stwierdził Kakashi. Obito podbiegł do Fumi.
-Przecież zabroniłem ci wychodzić! - krzyknął. 
-Obito, uspokój się. Jest już cisza nocna. - zauważyła Rin.
-Nie uwierzysz braciszku! Dzisiaj w szkole nauczyłam się klonowania cienia! Jako jedyna w klasie mogłam je zaprezentować. Sensei mówił też o naturach czakry. Że dzięki temu można stworzyć oryginalne techniki! Postanowiłam, że połącze klonowanie ze stylem ognia tworząc nową technikę. 
-Ale przecież jeszcze nie panujesz nad naturą. - przypomniał Obito.
-Dlatego czas, żebyś mnie nauczył! 
-Powodzenia życzę. Z nauczycielem Obito i twoją pustą główką nigdy się nie nauczysz. - skwitował Kakashi. 
-Oj weź! Dam radę! - oburzyła się dziewczynka.
-Heh. Ciekawe ile zajęło ci opanowanie tego klonowania... - powiedział pod nosem.
-Udało mi się od razu! Jak tylko pokazał to sensei! - krzyknęła.
-Nie wierzę ci, mała. - powiedział podchodząc bliżej.
-Nie masz serca i potrafisz niszczyć wszystkie nadzieje! - oskarżyła go.
-Mój ojciec zniszczył połowę mojego życia.
Fumi spuściła wzrok.
-Trochę napiąłeś atmosferę, Kakashi. - powiedziała Rin. -Chodźmy już. Pa, Obito! - krzyknęła i pomachała chłopakowi. Kakashiego pociągnęła za sobą.
-Narobiłaś mi wstydu... - powiedział Obito idąc z siostrą do mieszkania.
-No co ty! Jakiego wstydu? Ja się tylko chwaliłam!
-Nie powinnaś. Nie jest to zbyt grzeczne...
-Wybacz...
Rano, pierwsze co ujrzała Fumi był Kakashi.
-Co ty robisz w tym mieszkaniu!? - krzyknęła.
-Przyszedłem spełnić pewny rozkaz.
-Rozkaz? Obudzić mnie? - zakpiła.
-Nie, idiotko. Mam rozkazy od mojego mistrza. Prosił mnie, żebym pomógł ci z żywiołami.
-Ale skąd on wie? To tak jakby podsłuchiwał naszą rozmowę! Czemu Obito nie może mnie nauczyć, tylko muszę siedzieć z tobą?
-Już ci mówiłem, że Obito cię nic nie nauczy. On sam ledwo nauczył się technik ognia.
-A dlaczego ty miałbyś mi pomóc? Ty pewnie nie panujesz nad żadnym stylem!
-Żebyś się zdziwiła. Panuję nawet nam kilkoma.
-To niemożliwe. Jesteś kłamcą. Mój brat zawsze mówi prawdę.
-Nawet mnie do niego nie porównuj. Jestem znacznie lepszy.
-Chwalipięta... - szepnęła Fumi.
-Skończ gadać i się lepiej ubiera
j! Nie będę na ciebie czekał cały dzień!
-Nie krzycz na mnie tyle to będzie szybciej! - krzyknęła i wygramoliła się z łóżka idąc do łazienki. Szybko się ubrała, uczesała i wróciła do chłopaka.
-To jest twój strój do ćwiczeń? - spytał patrząc na Fumi ubraną w jednoczęściowy, czarny strój.
-Przeszkadza ci coś?! - spytała poirytowana. Kakashi westchnął i pokręcił głową. Zaprowadził ją na pomost na terenie dzielnicy Uchiha.

2 LATA PÓŹNIEJ


-Idę dziś na bardzo ważną misję. Od jej powodzenia zależą losy wioski. Trzymaj za mnie kciuki, Fumi. - powiedział Obito trzymając dłoń na jej ramieniu.
-Dlaczego nie wybrał mnie, Minoru, Tetsu i Kaito sensei? Moglibyśmy wam pomóc.
-Wy jesteście geninami, Fumi. - rzekł Obito.
-A my to banda chuninów. - dodała z uśmiechem Rin.
-Obiecajcie mi, że wrócicie. Nie mówię cali i zdrowi, ale wróćcie.
-Nie zawiodę cię siostrzyczko. W końcu mamy tylko siebie. - powiedział Uchiha z uśmiechem. Odszedł za wioskę razem z Rin, Kakashim i mistrzem Minato.
Kiedy doszli na polanę Minato pokazał uczniom plany. Wyjaśnił całą taktykę i ruszyli. Rin jednak zatrzymała ich.
-Kakashi... - powiedziała niepewnie -Mam dla ciebie prezent.
Chłopak obrócił się. 
-Wiesz...To dzisiaj zostałeś Joninem. - wyciągnęła z plecaka małe pudełeczko. Podała je Kakashiemu. Jako podziękowanie skinął głową. Potem podszedł do niego Minato i podał własnoręcznie wykonany kunai o trochę innej budowie niż zwykły.
-Dziękuję, sensei. - powiedział, a następnie spojrzał na Obito. Uchiha wzdrygnął się.
-C-co!? - zdziwił się -Zapomnij, że coś ode mnie dostaniesz, idioto!
Kakashi wzruszył ramionami.
-I tak nie dałbyś mi nic użytecznego. Cokolwiek by to było, byłoby kulą u nogi.
Poszli dalej. Rozdzielili się. Minato poszedł na swoją misję, a Kakashi z resztą drużyny na swoją. Po niedługim czasie zaczęli jednak wyczuwać zagrożenie. Kakashi i Obito usłyszeli za sobą krzyk towarzyszki. Uchiha odwrócił się i zauważył jak potężny mężczyzna przerzucił sobie przez ramię nieprzytomną Rin. Uśmiechnął się i zaczął uciekać. Obito ruszył za nim lecz po chwili się zatrzymał.
-Na co czekasz!? - krzyknął do Kakashiego.
-Musimy ukończyć powierzone nam zadanie.
-Rin jest w niebezpieczeństwie, idioto! Musimy to ją uratować! A co jeśli ją skrzywdzą!?
-Shinobi to tylko narzędzia do wykonywania misji. Nie możemy zważać na innych.
-Posłuchaj mnie, bałwanie...Uznaję to, że Biały Kieł był bohaterem naszej wioski i dobrze go rozumiem. Pomogę Rin. Nawet jeżeli ty mi w tym nie pomożesz.
-Zostaw ją! Poradzi sobie! Nie bez powodu jest shinobi! Jeżeli umrze znaczy, że nie zasługiwała na tytuł chunina.
-Ty... - szepnął Obito i podszedł do Kakashiego łapiąc go za ubrania i podnosząc w górę. -W świecie ninja ludzie łamiący zasasdy to śmiecie, ale ci co nie dbają o towarzyszy są gorsi od śmieci. A skoro już mam nim zostać, to chcę chociaż uratować Rin. - Po chwili puścił go i odszedł za dziewczyną. Kakashi przewrócił się. Kiedy się podniósł Obito był już daleko. Odwrócił się, aby dokończyć misję. Lecz po chwili przemyśleń ruszył za towarzyszem. Dobiegł w samą porę, aby go uratować.
-Kakashi...! - krzyknął zdziwiony Obito.
-W przeciwieństwie do ciebie, ja zjawiam się na czas. - powiedział łapiąc oburącz swoje ostrze. Obito skinął głową i potrząsnął głową odrzucając wszystkie myśli.
-Srebrne włosy i ostrze z białą czakrą... - szepnął przeciwnik stojąc na przeciwległym drzewie. -Biały Kieł Konohy..?
-Tak nazywali mojego ojca. - oznajmił Hatake. Po chwili mężczyzna zniknął. Po prostu stał się niewidzialny. Kiedy chłopcy szukali przeciwnika ten od tyłu zaatakował Obito. Kakashi osłonił go własnym ciałem. Mężczyzna za pomocą kunai naciął Kakashiego na lewym oku.
-Kakashi! - krzyknął Obito, a mężczyzna znów zniknął.
-Uspokój się siusiumajtku. Poradzę sobie. Zabandażuję ranę i pójdziemy uratować Rin.
-Kakashi. - szepnął Obito i otarł łzy.
-Tylko mi nie mów, że znów co ci wpadło do oka... - powiedział Kakashi, a Obito podniósł się i wbił kunai w powietrze za nimi. Po chwili na miejscu pokazał się wrogi mężczyzna.
-Jak ty to...? - zaczął.
-Sharingan. - wyjaśnił Uchiha zauważając zmianę w sposobie jaki widzi.
-Świetnie. Teraz mamy większe szanse. - powiedział Kakashi kończąc obwiązywać głowę. Wstał i ruszyli. Nikt nie zablokował im drogi, więc spokojnie doszli do jaskini, w której była trzymana Rin. Pilnujący jej mężczyzna (chudszy niż ten poprzedni) zaatakował. Spokojnie dali sobie z nim radę i dobiegli do przyjaciółki. Kiedy Kakashi wybudził ją z genjutsu jaskinia zaczęła się walić. Przeciwnik za pomocą stylu ziemi skruszył górę jaskini. Zaczęli szybko uciekać. Kakashi dostał w oko ze spadającego kamienia i przewrócił. Obito jednak szybko go złapał i odrzucił na bok. Rozległ się wielki huk i uniosła się chmura dymu i piasku. Kiedy dym opadł rozległ się głos Obito.
-Kakashi...Rin...W porządku? - spytał. Kiedy ci się podnieśli zauważyli, że na Obito leży wielka skała. Kakashi ruszył do kamienia i zaczął ją pchać. Nic z tego była za ciężka.
-Możesz próbować. Nawet jeżeli ci się uda to nic nie da. Moja prawa strona jest cała zmiażdżona. - rzekł Uchiha odksztuszając krew. Rin zasłoniła sobie usta i zaczęła płakać. Kakashi nie dawał rady. Zaczął uderzać w kamień.
-Cholera! - krzyknął. Hatake upadł na kolana i wciąż klnąc uderzał w ziemię.
-Obito! - krzyknęła Rin kiedy Obito ponownie odkrztusił krew.
-Gdybym cię od razu posłuchał i poszedł ratować Rin to by się nie stało! Cholera! - wrzasnął Kakashi przez łzy. -Co ze mnie za kapitan? Co ze mnie za Jonin?
Rin ukucnęła przy Obito i chwyciła go za rękę.
-Zapomniałbym... - wyszeptał Uchiha. -Jeszcze tylko ja nie dałem ci prezentu z okazji zostania Joninem. Myślałem nad tym i już wiem co ci dać. Nie martw się. To nie będzie kulą u nogi. Dam ci...Mojego Sharingana. Nie ważne co pomyśli wioska...Jesteś wspaniałym Joninem. Wierzę w to. Całym sercem. Proszę...Weź go.
Rin otarła łzy.
-Rin... -kontynuował chłopak -Użyj medycznego ninjutsu i przeszczep mojego Sharingana Kakashiemu.
-Kakashi...Podejdź tu. - rozkazała dziewczyna. Hatake podszedł kilka kroków. Trząsł się ze złości i smutku.
-Może i umrę, ale zostanę twoim okiem i zobaczę przyszłość. - dodał Obito. Kakashiemu udało się rozbić kupę kamieni, która ich przykrywała. Na zewnątrz czekał na nich przeciwnik.
-Jeszcze żyjesz? Jesteś takim upartym bachorem. Dlaczego niby shinobi płacze? No dalej, bekso. Skończmy to.
Kakashi otworzył łzawiące lewe oko i ukazał Sharingana.
-Kakashi... - odezwał się Uchiha -Chroń Rin. Zaopiekuj się moją siostrą. One nie mogą być same.
-Ta... - powiedział Hatake wyciągając swoje ostrze i atakując przeciwnika. Jego obrona złamała nóż. Kakashi jednak zabił przeciwnika używając swojej nowej techniki, Chidori.
-Kakashi...Rin...Uciekajcie stąd. Przybywają posiłki wroga. - rzekł Obito. Kiedy wrogowie przypuścili atak Kakashi i Rin uciekli. Skały zasypały resztę Obito. W drodze ucieczki wrogowie zaatakowali ich. Nie mieli szans. Ninja z Kamienia było co najmniej ośmiu. Wszyscy rzucili się na nich. Po chwili pojawił się znikąd mistrz Minato i uratował swoich uczniów. Razem ukończyli misję i wrócili do wioski.