Kiedy Drużyna Minato wróciła do wioski wszyscy poszli zdać raport. To było jedno z łatwiejszych wyzwań. Trzeba było jeszcze powiedzieć Fumi, że jej jedyny brat nie żyje.
-Kakashi... - zaczęła Rin -Powinniśmy my jej to opowiedzieć. A dokładniej ty. Ty wiesz co się tam dokładnie stało i możesz jej to opowiedzieć.
-Ta... - powiedział z westchnieniem. Ruszył w stronę dzielnicy Uchiha i otworzył drzwi do mieszkania.
-Obito!? I jak było na...! - Fumi wbiegła na korytarz i widząc Kakashiego zamilkła.
-Fumi... - zaczął.
-Gdzie jest Obito? Czemu jesteś tu szybciej niż on? A! Rozumiem...Pewnie znów się spóźnia. Pomaga kotku zejść z drzewa czy coś...
-Fumi. - powtórzył bardziej stanowczo Kakashi. Spojrzała na niego z zaciekawieniem.
-Obito nie żyje. - rzucił wprost. Fumi przeszyły dreszcze. Jej minę wykrzywiła złość.
-Jak...Jak to możliwe!? Ty kłamiesz! Ty zawsze kłamiesz!
-Nie kłamałbym w takiej sprawie.
-Dlaczego go nie uratowałeś!? Wiedziałeś, że to mój jedyny brat! Czemu zginął on, a nie TY! Ty nie masz nikogo! Nikt by za tobą nie tęsknił! - wrzasnęła. Kakashi posmutniał.
-Może i masz rację, ale twój brat czegoś mnie nauczył.
-Obito...
-Powiedział mi, że ten kto nie przestrzega zasad jest śmieciem, ale ten kto nie dba o przyjaciół jest gorszy od śmiecia. On zginął chcąc bronić mnie i Rin. Głównie Rin. Powiedział, że mam wrócić do wioski i się tobą zająć. Że mam ci go zastąpić.
Fumi zacisnęła powieki. Poleciały jej łzy. Otworzyła oczy. Sharingan. Kakashi wzdrygnął się.
-Wiesz co...Obito miał rację. Jesteś śmieciem. Nie chcę, żebyś mi kogoś zastępował! Odwal się! - krzyknęła. Kakashi zdjął opaskę, którą miał na lewym oku.
-To sharingan twojego brata. Przekazał mi go by mógł przeze mnie obejrzeć przyszłość.
-Gdybyś go uratował widziałby przyszłość swoimi oczami, kretynie! - krzyknęła i wybiegła z domu.
Kakashi westchnął i wyszedł z mieszkania.
Fumi pobiegła do parku. Usiadła na huśtawce i zaczęła bezgłośnie płakać.
-Hej...W porządku? - podszedł do niej mistrz Kaito.
-Tak. Wszystko zawsze jest w porządku. Na świecie nie ma żadnych problemów. - powiedziała sarkastycznie.
-Co się stało? - usiadł obok niej.
-Co pana to obchodzi? I tak nic pan nie zmieni.
-Wciąż mi nie ufasz...Fumi jesteśmy drużyną. Znamy się od kilku miesięcy. Kiedy...?
-Jak przywróci pan życie mojemu bratu! - krzyknęła i wybuchnęła płaczem. Cała się trzęsła.
-Kiedy on...?
-A bo ja wiem? Nic nie wiem! Nie chcę wiedzieć! Chcę, żeby Obito wrócił do domu i powiedział, że to wszystko to tylko wygłupy Kakashiego! Ale Kakashi nie ma poczucia humoru! - krzyczała.
-Poradzisz sobie. Obejrzyj się dookoła. Masz przy sobie przyjaciół. Będzie dobrze.
-Nic nie będzie dobrze. Dlaczego wszyscy za mną łażą!? - krzyknęła i zerwała się z huśtawki. Wróciła do domu uznając, że już nigdy nikogo bliskiego tam nie będzie. Będzie tam sama. Już zawsze. Walnęła się na łóżku i przykryła twarz poduszką. Natłok złych myśli nie dawał jej spokoju. Rzuciła poduszkę w kąt i zeskoczyła z łóżka. Krzyknęła na całe gardło, a raczej wydała ryk żalu. Upadła na kolana i zaczęła ponownie płakać. Uderzyła pięścią w podłogę. Potem podbiegła do ściany i z całej siły zaczęła ją bić. Tynk zaczął odpadać ze ściany. Kiedy udało jej się jako tako opanować emocje wyszła się przewietrzyć. Było już ciemno. Po północy. Fumi poszła na górę hokage i dostrzegła tam zamyślonego Kakashiego. Kiedy zorientował się, że ktoś za nim stoi obrócił się lecz po chwili wrócił do pierwszej pozycji. Jego oczy były opuchnięte. Wyglądał na smutnego. Nie odzywał się.
-Tobie...też jest ciężko? Też cię boli śmierć Obito? - spytała podchodząc trochę bliżej.
-To był mój pierwszy przyjaciel. Najlepszy i jedyny. Teraz go straciłem i tak jak to określiłaś nie mam już kompletnie nikogo. - powiedział.
-Przepraszam, że ci to wtedy powiedziałam. Nie myślałam tak.
-Jasne, że myślałaś. Przynajmniej będę mógł widzieć jego siostrę, która będzie mi przypominać o jego śmierci.
-Teraz ty nie jesteś miły! Zaraz ci się odgryzę tylko muszę coś wymyślić!
-Heh. Już to widzę, szczeniaku.
-Czy ty mnie znowu obraziłeś?!
-Może tak...A może po prostu przyrównałem cię do psa.
-To na jedno wychodzi! - krzyknęła i zaczęli się śmiać.
-Em...Dziś wieczorem odprawiamy pogrzeb Obito. - spoważniał Hatake -Nie dali rady uratować jego ciała, więc...
-Nie przygnębiaj mnie już, dobra? - usiadła obok niego.
-Nie ma sprawy. Co ty tu robisz o tej godzinie? Nie powinnaś już spać?
-A co z tobą? Nie mogę zasnąć z takim mętlikiem w głowie.
-Dołączę się do was. - powiedziała smutno Rin za ich plecami. Kakashi skinął głową.
Przez dłuższy czas siedzieli w milczeniu.
-Obito był naprawdę wspaniały. Starał się z całych sił, żeby stać się silnym shinobi. - powiedziała Nohara.
-Wiem o co ci chodzi... - rzekł Kakashi -Nie znałem go dobrze. Nie lubiliśmy się za bardzo. Przynajmniej tak mi się wydawało. Teraz zaczynam to rozumieć. Odkąd się poznaliśmy była między nami ta więź. Przyjaźń. Zauważyłem to dopiero dzisiaj...
-Dla mnie był genialnym bratem, opiekunem. Był najbliższą mi osobą w całej wiosce bez której kompletnie nie dałabym sobie rady w Akademii. Obito zawsze mnie wspierał.
-Jego śmierć nas zmieniła. Nie tylko pod względem psychicznym, ale i fizycznym. - rzekł Hatake.
-Otrzymaliśmy Sharingana. - skwitowała Fumi.
-Jak to otrzymaliśmy? - spytał Nohara.
-Też jestem Uchihą, zapomniałaś?
-A-ale czemu teraz aktywowałaś sharingan.
-Nie wiem. Tak jakoś wyszło. Spójrz.
Czarne dotychczas tęczówki Fumi zaczęły od środka stawać się czerwone. Po chwili pojawiły się dwie czarne kropki.
-Niesamowite. Wygląda jak ten od Obito!
Kakashi skinął głową.
-Jestem już trochę zmęczony. Będę już spadał. - Kakashi podniósł się. Fumi chwyciła go za rękę. Spojrzał zdziwiony.
-Mogę iść z tobą? - spytała.
-Cz-czemu?
-Nie chcę być sama.
-Idź do domu. Zaraz do ciebie dojdę, dobra?
-Mhm.
-Mogę do was dołączyć? - spytała Rin.
-Jasne. Nie ma problemu.
Rin odprowadziła Fumi do jej mieszknia i weszła do pokoju Obito.
-Nie chciałby, żebyś tu wchodziła. Serio.
-Niby dlaczego? - dziewczyna rozejrzała się po pomieszczeniu. Jedna rzecz rzuciła jej się w oczy. Tablica korkowa ze zdjęciami. Nohara podeszła bliżej i podniosła ją. Widniały tam jej zdjęcia obrysowane serduszkami.
-Kakashi miał rację. Obito...Obito mnie kochał, a ja tego nie zauważałam...
-Codziennie o tym mówił. Że już prawie ci wyznał, że cię kocha, ale ty znowu byłaś wpatrzona w Kakashiego. Wiedział, że podziwiasz tylko Kakashiego, więc nic ci nie mówił.
-Jestem okrutna. Myślałam tylko o sobie. Nie myślałam o Obito...
-Myślałaś o nim! Jako o przyjacielu, ale myślałaś! Teraz też o nim myślisz i to się liczy!
-Umiesz mnie pocieszyć, Fumi.
Rozległ się dźwięk rozsuwania drzwi. Wszedł Kakashi i spojrzał na tablicę. Mina mu zrzedła.
-Jaki obciach... - złapał się za głowę. -Przypomniały mi się stare czasy, kiedy przyłapałem go jak całował ciebie na zdjęciu.
-Nie pomagasz, Kakashi. - powiedziała Fumi kiedy Rin zarumieniona zaczęła chichotać.
-Zapewnisz nam jakiś nocleg? - spytał.
-Jasne. Możesz... - zaczęła.
-A kto to jest? - spytała Rin pokazując na jedno ze zdjęć.
-Oh...To...To moi rodzice. Zmarli kilka dni po tym jak się urodziłam. Obito też ich za dobrze nie znał.
-Nocleg! Nocleg! - przypomniał Hatake.
-Wybacz, Kakashi senpai.
-Nie mów do mnie senpai!
-A jak? Senpai tak ładnie brzmi, prawda, Rin?
-Nie jest źle.
-A może mam do ciebie mówić Kakashi niichan?
-Nie przesadzaj już, dobra!
-Dobra, dobra...To jak mam do ciebie mówić. Sam to ustal!
-Cóż...Wystarczy samo Kakashi.
-Dobrze, Kakashi chan. - uśmiechnęła się niczym kot. Odeszła zanim zdążył zaprotestować.
-To gdzie śpimy? - dopytała Rin.
-Wątpię, żeby któreś z was chciało spać w pokoju Obito. Weźmiemy materac z szafy. Dwuosobowy. I jeszcze śpiwory. Rozłoży się to w salonie. Ja wezmę materac ze swojego łóżka i położę go obok. Będziemy spać razem!
Kakashi i Rin zarumienili się.
-N-nie sądzisz, że to trochę...Niestosowne? - spytała Nohara.
-A czy ja mówię, że musicie się do siebie przytulać i w ogóle? To tylko spanie!
-Fumi ma rację. Przygotujmy to i chodźmy spać.
Po wniesieniu dwóch materacy i trzech śpiworów wszyscy szybko zasnęli.
Kakashi obudził wszystkich około siódmej nad ranem. Na śniadanie zjedli ramen w budce, którą niedawno otworzyli.
-To co robimy dalej? - spytała Rin.
-Nie wiem jak wy, ale ja idę do Akademii.
-Po co?
-Chcę porozmawiać z nauczycielami.
-Ja pójdę potrenować. - powiedział Kakashi.
-To ja może wrócę po prostu do domu. Poczytam książkę.
Wszyscy skinęli głowami i poszli do swoich celi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz