-Już się z nią widziałem. Wiedziałem, że skądś znam tą idiotyczną twarz. Jesteście jak dwie krople wody. - powiedział lekceważąco. Fumi żyłka zapulsowała na czole.
-Mógłbyś nie oceniać ludzi po wyglądzie?! Poza tym, nie mam idiotycznej twarzy! Jest znacznie normalniejsza niż ta twoja! Bo inaczej po co nosiłbyś maskę!?
Kakashi uderzył ją w głowę.
-Przymknij się, dzieciaku. - powiedział.
-Kakashi, nie powinieneś jej bić. - odezwała się Rin. Odwrócił głowę. Na korytarz pełen geninów wszedł jakiś mężczyzna i do tablicy korkowej przyczepił kartkę. Wszyscy do niej podeszli.
-Wyniki! - krzyknął jakiś chłopak. Tylko Kakashi stał niewzruszony pod oknem.
-A ty nie idziesz sprawdzić czy się zakwalifikowałeś? - spytała go Fumi.
-Teoria była zwykłym marnotrawstwem czasu.
-Czemu?
Kakashi wskazał palcem kartkę z wynikami. Dziewczynka podeszła tam. Jego nazwisko górowało na pierwszym miejscu. Kiedy się odwróciła, stali tam dodatkowo Obito i Rin.
-Jesteś beznadziejny. Załapałeś się, bo miałeś szczęście. - mówił Kakashi.
Następnego dnia odbywały się bitwy drużynowe. Wieczorem kiedy Obito wrócił do domu oznajmił, że musi wyjść na spotkanie z drużyną.
-Jest już późno. Nigdzie nie wychodź, dobra?
Fumi zgodziła się, ale za plecami skrzyżowała palce. Umówiła się z koleżanką z klasy. Musiała pójść. Kiedy Obito wyszedł Fumi poszła na plac zabaw.
-Dobra. Mów. Masz go? - spytała Fumi Yuki.
-No jasne! Zabrałam tacie z biurka kiedy zasnął.
-Dawaj.
Yuki sięgnęła do plecaka i wyciągnęła z niego zwój.
-Techniki natury... - szepnęła Fumi.
-Pamiętasz co Kuru sensei mówił na lekcji? Najpierw musimy sprawdzić jakie są natury naszych czakr.
-No weź! Jestem Uchiha! Napewno mam żywioł ognia!
-Nie chcesz się upewnić?
-Upewnić? Ale jak?
-Zabrałam tacie coś jeszcze. - Yuki wyciągnęła z plecaka pliczek karteczek.
-Po co to?
-Przesyłasz do tego chakrę i kartka ci mówi jaki jest twój żywioł.
Yuki podała jedną z kartek Fumi. Zaczęły przesyłać chakrę. Kartka w reku Fumi spaliła się po czym to samo stało się z kartką Yuki.
-Klany Sarutobi i Uchiha pozostają wierne ogniu. - powiedziała Yuki. Po chwili ktoś złapał Sarutobi za ramię. Jej starszy brat, Asuma.
-Czas do domu, Yuki. Jest już grubo po północy.
-Już? - przeraziła się Uchiha. Jak wychodziła z domu było wpółdo.
Biegnąc do domu usłyszała wołanie brata. Zauważyła, że reszta grupy odprowadza go do domu.
-Masz nieusłuchaną siostrę. - stwierdził Kakashi. Obito podbiegł do Fumi.
-Przecież zabroniłem ci wychodzić! - krzyknął.
-Obito, uspokój się. Jest już cisza nocna. - zauważyła Rin.
-Nie uwierzysz braciszku! Dzisiaj w szkole nauczyłam się klonowania cienia! Jako jedyna w klasie mogłam je zaprezentować. Sensei mówił też o naturach czakry. Że dzięki temu można stworzyć oryginalne techniki! Postanowiłam, że połącze klonowanie ze stylem ognia tworząc nową technikę.
-Ale przecież jeszcze nie panujesz nad naturą. - przypomniał Obito.
-Dlatego czas, żebyś mnie nauczył!
-Powodzenia życzę. Z nauczycielem Obito i twoją pustą główką nigdy się nie nauczysz. - skwitował Kakashi.
-Oj weź! Dam radę! - oburzyła się dziewczynka.
-Oj weź! Dam radę! - oburzyła się dziewczynka.
-Heh. Ciekawe ile zajęło ci opanowanie tego klonowania... - powiedział pod nosem.
-Udało mi się od razu! Jak tylko pokazał to sensei! - krzyknęła.
-Nie wierzę ci, mała. - powiedział podchodząc bliżej.
-Nie masz serca i potrafisz niszczyć wszystkie nadzieje! - oskarżyła go.
-Mój ojciec zniszczył połowę mojego życia.
Fumi spuściła wzrok.
-Trochę napiąłeś atmosferę, Kakashi. - powiedziała Rin. -Chodźmy już. Pa, Obito! - krzyknęła i pomachała chłopakowi. Kakashiego pociągnęła za sobą.
-Narobiłaś mi wstydu... - powiedział Obito idąc z siostrą do mieszkania.
-No co ty! Jakiego wstydu? Ja się tylko chwaliłam!
-Nie powinnaś. Nie jest to zbyt grzeczne...
-Wybacz...
Rano, pierwsze co ujrzała Fumi był Kakashi.
-Co ty robisz w tym mieszkaniu!? - krzyknęła.
-Przyszedłem spełnić pewny rozkaz.
-Rozkaz? Obudzić mnie? - zakpiła.
-Nie, idiotko. Mam rozkazy od mojego mistrza. Prosił mnie, żebym pomógł ci z żywiołami.
-Ale skąd on wie? To tak jakby podsłuchiwał naszą rozmowę! Czemu Obito nie może mnie nauczyć, tylko muszę siedzieć z tobą?
-Już ci mówiłem, że Obito cię nic nie nauczy. On sam ledwo nauczył się technik ognia.
-A dlaczego ty miałbyś mi pomóc? Ty pewnie nie panujesz nad żadnym stylem!
-Żebyś się zdziwiła. Panuję nawet nam kilkoma.
-To niemożliwe. Jesteś kłamcą. Mój brat zawsze mówi prawdę.
-Nawet mnie do niego nie porównuj. Jestem znacznie lepszy.
-Chwalipięta... - szepnęła Fumi.
-Skończ gadać i się lepiej ubiera
j! Nie będę na ciebie czekał cały dzień!
-Nie krzycz na mnie tyle to będzie szybciej! - krzyknęła i wygramoliła się z łóżka idąc do łazienki. Szybko się ubrała, uczesała i wróciła do chłopaka.
-To jest twój strój do ćwiczeń? - spytał patrząc na Fumi ubraną w jednoczęściowy, czarny strój.
-Przeszkadza ci coś?! - spytała poirytowana. Kakashi westchnął i pokręcił głową. Zaprowadził ją na pomost na terenie dzielnicy Uchiha.
-Udało mi się od razu! Jak tylko pokazał to sensei! - krzyknęła.
-Nie wierzę ci, mała. - powiedział podchodząc bliżej.
-Nie masz serca i potrafisz niszczyć wszystkie nadzieje! - oskarżyła go.
-Mój ojciec zniszczył połowę mojego życia.
Fumi spuściła wzrok.
-Trochę napiąłeś atmosferę, Kakashi. - powiedziała Rin. -Chodźmy już. Pa, Obito! - krzyknęła i pomachała chłopakowi. Kakashiego pociągnęła za sobą.
-Narobiłaś mi wstydu... - powiedział Obito idąc z siostrą do mieszkania.
-No co ty! Jakiego wstydu? Ja się tylko chwaliłam!
-Nie powinnaś. Nie jest to zbyt grzeczne...
-Wybacz...
Rano, pierwsze co ujrzała Fumi był Kakashi.
-Co ty robisz w tym mieszkaniu!? - krzyknęła.
-Przyszedłem spełnić pewny rozkaz.
-Rozkaz? Obudzić mnie? - zakpiła.
-Nie, idiotko. Mam rozkazy od mojego mistrza. Prosił mnie, żebym pomógł ci z żywiołami.
-Ale skąd on wie? To tak jakby podsłuchiwał naszą rozmowę! Czemu Obito nie może mnie nauczyć, tylko muszę siedzieć z tobą?
-Już ci mówiłem, że Obito cię nic nie nauczy. On sam ledwo nauczył się technik ognia.
-A dlaczego ty miałbyś mi pomóc? Ty pewnie nie panujesz nad żadnym stylem!
-Żebyś się zdziwiła. Panuję nawet nam kilkoma.
-To niemożliwe. Jesteś kłamcą. Mój brat zawsze mówi prawdę.
-Nawet mnie do niego nie porównuj. Jestem znacznie lepszy.
-Chwalipięta... - szepnęła Fumi.
-Skończ gadać i się lepiej ubiera
j! Nie będę na ciebie czekał cały dzień!
-Nie krzycz na mnie tyle to będzie szybciej! - krzyknęła i wygramoliła się z łóżka idąc do łazienki. Szybko się ubrała, uczesała i wróciła do chłopaka.
-To jest twój strój do ćwiczeń? - spytał patrząc na Fumi ubraną w jednoczęściowy, czarny strój.
-Przeszkadza ci coś?! - spytała poirytowana. Kakashi westchnął i pokręcił głową. Zaprowadził ją na pomost na terenie dzielnicy Uchiha.
2 LATA PÓŹNIEJ
-Idę dziś na bardzo ważną misję. Od jej powodzenia zależą losy wioski. Trzymaj za mnie kciuki, Fumi. - powiedział Obito trzymając dłoń na jej ramieniu.
-Dlaczego nie wybrał mnie, Minoru, Tetsu i Kaito sensei? Moglibyśmy wam pomóc.
-Wy jesteście geninami, Fumi. - rzekł Obito.
-A my to banda chuninów. - dodała z uśmiechem Rin.
-Obiecajcie mi, że wrócicie. Nie mówię cali i zdrowi, ale wróćcie.
-Nie zawiodę cię siostrzyczko. W końcu mamy tylko siebie. - powiedział Uchiha z uśmiechem. Odszedł za wioskę razem z Rin, Kakashim i mistrzem Minato.
Kiedy doszli na polanę Minato pokazał uczniom plany. Wyjaśnił całą taktykę i ruszyli. Rin jednak zatrzymała ich.
-Dlaczego nie wybrał mnie, Minoru, Tetsu i Kaito sensei? Moglibyśmy wam pomóc.
-Wy jesteście geninami, Fumi. - rzekł Obito.
-A my to banda chuninów. - dodała z uśmiechem Rin.
-Obiecajcie mi, że wrócicie. Nie mówię cali i zdrowi, ale wróćcie.
-Nie zawiodę cię siostrzyczko. W końcu mamy tylko siebie. - powiedział Uchiha z uśmiechem. Odszedł za wioskę razem z Rin, Kakashim i mistrzem Minato.
Kiedy doszli na polanę Minato pokazał uczniom plany. Wyjaśnił całą taktykę i ruszyli. Rin jednak zatrzymała ich.
-Kakashi... - powiedziała niepewnie -Mam dla ciebie prezent.
Chłopak obrócił się.
-Wiesz...To dzisiaj zostałeś Joninem. - wyciągnęła z plecaka małe pudełeczko. Podała je Kakashiemu. Jako podziękowanie skinął głową. Potem podszedł do niego Minato i podał własnoręcznie wykonany kunai o trochę innej budowie niż zwykły.
-Dziękuję, sensei. - powiedział, a następnie spojrzał na Obito. Uchiha wzdrygnął się.
-C-co!? - zdziwił się -Zapomnij, że coś ode mnie dostaniesz, idioto!
Kakashi wzruszył ramionami.
-I tak nie dałbyś mi nic użytecznego. Cokolwiek by to było, byłoby kulą u nogi.
Poszli dalej. Rozdzielili się. Minato poszedł na swoją misję, a Kakashi z resztą drużyny na swoją. Po niedługim czasie zaczęli jednak wyczuwać zagrożenie. Kakashi i Obito usłyszeli za sobą krzyk towarzyszki. Uchiha odwrócił się i zauważył jak potężny mężczyzna przerzucił sobie przez ramię nieprzytomną Rin. Uśmiechnął się i zaczął uciekać. Obito ruszył za nim lecz po chwili się zatrzymał.
-Na co czekasz!? - krzyknął do Kakashiego.
-Musimy ukończyć powierzone nam zadanie.
-Rin jest w niebezpieczeństwie, idioto! Musimy to ją uratować! A co jeśli ją skrzywdzą!?
-Shinobi to tylko narzędzia do wykonywania misji. Nie możemy zważać na innych.
-Posłuchaj mnie, bałwanie...Uznaję to, że Biały Kieł był bohaterem naszej wioski i dobrze go rozumiem. Pomogę Rin. Nawet jeżeli ty mi w tym nie pomożesz.
-Zostaw ją! Poradzi sobie! Nie bez powodu jest shinobi! Jeżeli umrze znaczy, że nie zasługiwała na tytuł chunina.
-Ty... - szepnął Obito i podszedł do Kakashiego łapiąc go za ubrania i podnosząc w górę. -W świecie ninja ludzie łamiący zasasdy to śmiecie, ale ci co nie dbają o towarzyszy są gorsi od śmieci. A skoro już mam nim zostać, to chcę chociaż uratować Rin. - Po chwili puścił go i odszedł za dziewczyną. Kakashi przewrócił się. Kiedy się podniósł Obito był już daleko. Odwrócił się, aby dokończyć misję. Lecz po chwili przemyśleń ruszył za towarzyszem. Dobiegł w samą porę, aby go uratować.
-Kakashi...! - krzyknął zdziwiony Obito.
-W przeciwieństwie do ciebie, ja zjawiam się na czas. - powiedział łapiąc oburącz swoje ostrze. Obito skinął głową i potrząsnął głową odrzucając wszystkie myśli.
-Srebrne włosy i ostrze z białą czakrą... - szepnął przeciwnik stojąc na przeciwległym drzewie. -Biały Kieł Konohy..?
-Tak nazywali mojego ojca. - oznajmił Hatake. Po chwili mężczyzna zniknął. Po prostu stał się niewidzialny. Kiedy chłopcy szukali przeciwnika ten od tyłu zaatakował Obito. Kakashi osłonił go własnym ciałem. Mężczyzna za pomocą kunai naciął Kakashiego na lewym oku.
-Kakashi! - krzyknął Obito, a mężczyzna znów zniknął.
-Uspokój się siusiumajtku. Poradzę sobie. Zabandażuję ranę i pójdziemy uratować Rin.
-Kakashi. - szepnął Obito i otarł łzy.
-Tylko mi nie mów, że znów co ci wpadło do oka... - powiedział Kakashi, a Obito podniósł się i wbił kunai w powietrze za nimi. Po chwili na miejscu pokazał się wrogi mężczyzna.
-Jak ty to...? - zaczął.
-Sharingan. - wyjaśnił Uchiha zauważając zmianę w sposobie jaki widzi.
-Świetnie. Teraz mamy większe szanse. - powiedział Kakashi kończąc obwiązywać głowę. Wstał i ruszyli. Nikt nie zablokował im drogi, więc spokojnie doszli do jaskini, w której była trzymana Rin. Pilnujący jej mężczyzna (chudszy niż ten poprzedni) zaatakował. Spokojnie dali sobie z nim radę i dobiegli do przyjaciółki. Kiedy Kakashi wybudził ją z genjutsu jaskinia zaczęła się walić. Przeciwnik za pomocą stylu ziemi skruszył górę jaskini. Zaczęli szybko uciekać. Kakashi dostał w oko ze spadającego kamienia i przewrócił. Obito jednak szybko go złapał i odrzucił na bok. Rozległ się wielki huk i uniosła się chmura dymu i piasku. Kiedy dym opadł rozległ się głos Obito.
-Kakashi...Rin...W porządku? - spytał. Kiedy ci się podnieśli zauważyli, że na Obito leży wielka skała. Kakashi ruszył do kamienia i zaczął ją pchać. Nic z tego była za ciężka.
-Możesz próbować. Nawet jeżeli ci się uda to nic nie da. Moja prawa strona jest cała zmiażdżona. - rzekł Uchiha odksztuszając krew. Rin zasłoniła sobie usta i zaczęła płakać. Kakashi nie dawał rady. Zaczął uderzać w kamień.
-Cholera! - krzyknął. Hatake upadł na kolana i wciąż klnąc uderzał w ziemię.
-Obito! - krzyknęła Rin kiedy Obito ponownie odkrztusił krew.
-Gdybym cię od razu posłuchał i poszedł ratować Rin to by się nie stało! Cholera! - wrzasnął Kakashi przez łzy. -Co ze mnie za kapitan? Co ze mnie za Jonin?
Rin ukucnęła przy Obito i chwyciła go za rękę.
-Zapomniałbym... - wyszeptał Uchiha. -Jeszcze tylko ja nie dałem ci prezentu z okazji zostania Joninem. Myślałem nad tym i już wiem co ci dać. Nie martw się. To nie będzie kulą u nogi. Dam ci...Mojego Sharingana. Nie ważne co pomyśli wioska...Jesteś wspaniałym Joninem. Wierzę w to. Całym sercem. Proszę...Weź go.
Rin otarła łzy.
-Rin... -kontynuował chłopak -Użyj medycznego ninjutsu i przeszczep mojego Sharingana Kakashiemu.
-Kakashi...Podejdź tu. - rozkazała dziewczyna. Hatake podszedł kilka kroków. Trząsł się ze złości i smutku.
-Może i umrę, ale zostanę twoim okiem i zobaczę przyszłość. - dodał Obito. Kakashiemu udało się rozbić kupę kamieni, która ich przykrywała. Na zewnątrz czekał na nich przeciwnik.
-Jeszcze żyjesz? Jesteś takim upartym bachorem. Dlaczego niby shinobi płacze? No dalej, bekso. Skończmy to.
Kakashi otworzył łzawiące lewe oko i ukazał Sharingana.
-Kakashi... - odezwał się Uchiha -Chroń Rin. Zaopiekuj się moją siostrą. One nie mogą być same.
-Ta... - powiedział Hatake wyciągając swoje ostrze i atakując przeciwnika. Jego obrona złamała nóż. Kakashi jednak zabił przeciwnika używając swojej nowej techniki, Chidori.
-Kakashi...Rin...Uciekajcie stąd. Przybywają posiłki wroga. - rzekł Obito. Kiedy wrogowie przypuścili atak Kakashi i Rin uciekli. Skały zasypały resztę Obito. W drodze ucieczki wrogowie zaatakowali ich. Nie mieli szans. Ninja z Kamienia było co najmniej ośmiu. Wszyscy rzucili się na nich. Po chwili pojawił się znikąd mistrz Minato i uratował swoich uczniów. Razem ukończyli misję i wrócili do wioski.
-Wiesz...To dzisiaj zostałeś Joninem. - wyciągnęła z plecaka małe pudełeczko. Podała je Kakashiemu. Jako podziękowanie skinął głową. Potem podszedł do niego Minato i podał własnoręcznie wykonany kunai o trochę innej budowie niż zwykły.
-Dziękuję, sensei. - powiedział, a następnie spojrzał na Obito. Uchiha wzdrygnął się.
-C-co!? - zdziwił się -Zapomnij, że coś ode mnie dostaniesz, idioto!
Kakashi wzruszył ramionami.
-I tak nie dałbyś mi nic użytecznego. Cokolwiek by to było, byłoby kulą u nogi.
Poszli dalej. Rozdzielili się. Minato poszedł na swoją misję, a Kakashi z resztą drużyny na swoją. Po niedługim czasie zaczęli jednak wyczuwać zagrożenie. Kakashi i Obito usłyszeli za sobą krzyk towarzyszki. Uchiha odwrócił się i zauważył jak potężny mężczyzna przerzucił sobie przez ramię nieprzytomną Rin. Uśmiechnął się i zaczął uciekać. Obito ruszył za nim lecz po chwili się zatrzymał.
-Na co czekasz!? - krzyknął do Kakashiego.
-Musimy ukończyć powierzone nam zadanie.
-Rin jest w niebezpieczeństwie, idioto! Musimy to ją uratować! A co jeśli ją skrzywdzą!?
-Shinobi to tylko narzędzia do wykonywania misji. Nie możemy zważać na innych.
-Posłuchaj mnie, bałwanie...Uznaję to, że Biały Kieł był bohaterem naszej wioski i dobrze go rozumiem. Pomogę Rin. Nawet jeżeli ty mi w tym nie pomożesz.
-Zostaw ją! Poradzi sobie! Nie bez powodu jest shinobi! Jeżeli umrze znaczy, że nie zasługiwała na tytuł chunina.
-Ty... - szepnął Obito i podszedł do Kakashiego łapiąc go za ubrania i podnosząc w górę. -W świecie ninja ludzie łamiący zasasdy to śmiecie, ale ci co nie dbają o towarzyszy są gorsi od śmieci. A skoro już mam nim zostać, to chcę chociaż uratować Rin. - Po chwili puścił go i odszedł za dziewczyną. Kakashi przewrócił się. Kiedy się podniósł Obito był już daleko. Odwrócił się, aby dokończyć misję. Lecz po chwili przemyśleń ruszył za towarzyszem. Dobiegł w samą porę, aby go uratować.
-Kakashi...! - krzyknął zdziwiony Obito.
-W przeciwieństwie do ciebie, ja zjawiam się na czas. - powiedział łapiąc oburącz swoje ostrze. Obito skinął głową i potrząsnął głową odrzucając wszystkie myśli.
-Srebrne włosy i ostrze z białą czakrą... - szepnął przeciwnik stojąc na przeciwległym drzewie. -Biały Kieł Konohy..?
-Tak nazywali mojego ojca. - oznajmił Hatake. Po chwili mężczyzna zniknął. Po prostu stał się niewidzialny. Kiedy chłopcy szukali przeciwnika ten od tyłu zaatakował Obito. Kakashi osłonił go własnym ciałem. Mężczyzna za pomocą kunai naciął Kakashiego na lewym oku.
-Kakashi! - krzyknął Obito, a mężczyzna znów zniknął.
-Uspokój się siusiumajtku. Poradzę sobie. Zabandażuję ranę i pójdziemy uratować Rin.
-Kakashi. - szepnął Obito i otarł łzy.
-Tylko mi nie mów, że znów co ci wpadło do oka... - powiedział Kakashi, a Obito podniósł się i wbił kunai w powietrze za nimi. Po chwili na miejscu pokazał się wrogi mężczyzna.
-Jak ty to...? - zaczął.
-Sharingan. - wyjaśnił Uchiha zauważając zmianę w sposobie jaki widzi.
-Świetnie. Teraz mamy większe szanse. - powiedział Kakashi kończąc obwiązywać głowę. Wstał i ruszyli. Nikt nie zablokował im drogi, więc spokojnie doszli do jaskini, w której była trzymana Rin. Pilnujący jej mężczyzna (chudszy niż ten poprzedni) zaatakował. Spokojnie dali sobie z nim radę i dobiegli do przyjaciółki. Kiedy Kakashi wybudził ją z genjutsu jaskinia zaczęła się walić. Przeciwnik za pomocą stylu ziemi skruszył górę jaskini. Zaczęli szybko uciekać. Kakashi dostał w oko ze spadającego kamienia i przewrócił. Obito jednak szybko go złapał i odrzucił na bok. Rozległ się wielki huk i uniosła się chmura dymu i piasku. Kiedy dym opadł rozległ się głos Obito.
-Kakashi...Rin...W porządku? - spytał. Kiedy ci się podnieśli zauważyli, że na Obito leży wielka skała. Kakashi ruszył do kamienia i zaczął ją pchać. Nic z tego była za ciężka.
-Możesz próbować. Nawet jeżeli ci się uda to nic nie da. Moja prawa strona jest cała zmiażdżona. - rzekł Uchiha odksztuszając krew. Rin zasłoniła sobie usta i zaczęła płakać. Kakashi nie dawał rady. Zaczął uderzać w kamień.
-Cholera! - krzyknął. Hatake upadł na kolana i wciąż klnąc uderzał w ziemię.
-Obito! - krzyknęła Rin kiedy Obito ponownie odkrztusił krew.
-Gdybym cię od razu posłuchał i poszedł ratować Rin to by się nie stało! Cholera! - wrzasnął Kakashi przez łzy. -Co ze mnie za kapitan? Co ze mnie za Jonin?
Rin ukucnęła przy Obito i chwyciła go za rękę.
-Zapomniałbym... - wyszeptał Uchiha. -Jeszcze tylko ja nie dałem ci prezentu z okazji zostania Joninem. Myślałem nad tym i już wiem co ci dać. Nie martw się. To nie będzie kulą u nogi. Dam ci...Mojego Sharingana. Nie ważne co pomyśli wioska...Jesteś wspaniałym Joninem. Wierzę w to. Całym sercem. Proszę...Weź go.
Rin otarła łzy.
-Rin... -kontynuował chłopak -Użyj medycznego ninjutsu i przeszczep mojego Sharingana Kakashiemu.
-Kakashi...Podejdź tu. - rozkazała dziewczyna. Hatake podszedł kilka kroków. Trząsł się ze złości i smutku.
-Może i umrę, ale zostanę twoim okiem i zobaczę przyszłość. - dodał Obito. Kakashiemu udało się rozbić kupę kamieni, która ich przykrywała. Na zewnątrz czekał na nich przeciwnik.
-Jeszcze żyjesz? Jesteś takim upartym bachorem. Dlaczego niby shinobi płacze? No dalej, bekso. Skończmy to.
Kakashi otworzył łzawiące lewe oko i ukazał Sharingana.
-Kakashi... - odezwał się Uchiha -Chroń Rin. Zaopiekuj się moją siostrą. One nie mogą być same.
-Ta... - powiedział Hatake wyciągając swoje ostrze i atakując przeciwnika. Jego obrona złamała nóż. Kakashi jednak zabił przeciwnika używając swojej nowej techniki, Chidori.
-Kakashi...Rin...Uciekajcie stąd. Przybywają posiłki wroga. - rzekł Obito. Kiedy wrogowie przypuścili atak Kakashi i Rin uciekli. Skały zasypały resztę Obito. W drodze ucieczki wrogowie zaatakowali ich. Nie mieli szans. Ninja z Kamienia było co najmniej ośmiu. Wszyscy rzucili się na nich. Po chwili pojawił się znikąd mistrz Minato i uratował swoich uczniów. Razem ukończyli misję i wrócili do wioski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz